Rozdział 5: Spotkanie ze zjawą
Po dokonaniu zakupów delegacja uczelnianych reformatorów i reorganizatorów nieśpiesznie przeszła uliczkami Paryża aż w końcu dotarli do Pól Elizejskich. Wypili kawę w jednej z licznych kawiarenek i około ósmej wieczorem powrócili do hotelu. Przeszli przez obrotowe drzwi hotelu i…
Fot. Obrotowe drzwi hotelu
Anastazy nie dawał wiary swoim oczom, że to dzieje się w świecie realnym. Wprawdzie opowiadał mu profesor Antoni Przecientny, że miał podobne przeżycie gdy wybrał się na kongres kardiologów do Nowego Orleanu – pierwszą znajomą osobą na którą wpadł była Matylda. Taki kongres kardiologów gromadzi kilkadziesiąt tysięcy ludzi z całego świata , a on musiał wpaść akurat na nią! Gdy próbował ją przywołać do porządku czy też do szeregu czyli miejsca w którym powinni stać szeregowi ludzie i surowym profesorskim tonem zapytał:
– A ty co tu robisz? dodając groźne zmarszczenie brwi dla wzmocnienia efektu. To co usłyszał w odpowiedzi prawie nie nadawało się do powtórzenia.
– To samo co ty, drogi Antoni – odparła ta nieznośnie niezatapialna kobieta.
Nie dość tego jakiś złośliwy los sprawił, że wracali do Europy tym samym lotem i Antoni musiał znosić jej towarzystwo podczas kilkugodzinnej przesiadki w Houston.
I teraz taka jednostka w L’ Hotel du Collectionneur i macha do nich ręką. Nie ma wyjścia trzeba podejść i się przywitać.
-Witaj Mati – zagaił Jędrzej. Jak się masz?
– Mam się znakomicie, a jak ty i twoi współtowarzysze podróży? – odćwierkała wesoło Matylda.
-Wracamy właśnie z zakupów na Rue du Faubourg Saint-Honoré i potem wpadliśmy na jeszcze na kawę.
– A ty jesteś tu też na zakupach? – rzucił Jędrzej.
-Jestem służbowo na konferencji jako akredytowany dziennikarz medyczny.
– A jaki jest temat konferencji? – zapytał Anastazy.
– Temat konferencji jest „Różne chwilki i szpilki”, a organizatorem jest Międzynarodowe Towarzystwo Szpilek ( International Society of High Heels) – odpowiedziała z uśmiechem Matylda. Popatrz mamy nawet logo
Fot. Logo International Society of High Heels
– A jaki jest temat obrad? – dopytywał Anastazy.
– W tym roku obradujemy nad czterem tematami – odpowiedziała Matylda.
Fot. Wejście do International Society of High Heels
# pierwsze kroki na szpilkach
# upadki na szpilkach z podziałem na różne grupy wiekowe
# konsekwencje stomatologiczne upadków młodych i początkujących
# konsekwencje ortopedyczne starszych wiekiem szpilko-maniaczek
– O, to bardzo ciekawe, naprawdę – Anastazy robił wrażenie szczerze zainteresowanego. I jakie są wnioski z obrad? – dopytywał.
– Nie mogę ci tego ujawnić. Ta wiedza jest przeznaczona tylko dla tych którzy opłacili uczestnictwo lub uzyskali akredytację dziennikarską – odpowiedziała Matylda
-Nie możesz podzielić się z nami, lekarzami? – dopytywał Anastazy.
– Jeżeli jesteście lub w przyszłości będziecie użytkownikami szpilek i z tego powodu powstanie u was zagrożenie upadkiem to nie jesteście w tym momencie lekarzami, tylko targetem biznesowym członków International Society of High Heels. – odpowiedziała Matylda.
– Powiadasz targetem biznesowym, no tak… no tak… business is business.. rozumiem.
– Bawcie się dobrze – Matylda uznała, że spotkanie wymaga szybkiego skończenia.
– Bywaj zdrowa Mati – odpowiedział Anastazy.
-Moi drodzy, zatrzymajmy się jeszcze na chwilę w hallu, musimy zaplanować jutrzejszy dzień – Anastazy zwrócił się do swoim współtowarzysz podróży. Proponuję wyprawę do 6 dzielnicy Paryża w celu poszukania natchnienia do rewolucyjnych przemian w naszej wspaniałej uczelni. Proponuję byśmy obejrzeli pomnik Dantona w 6 dzielnicy. Ruszamy jutro po śniadaniu, które proponuję spożyć wspólnie o godzinie 8:30.
Przyszli uczelniani rewolucjoniści wyrazili zgodę na taki plan i rozeszli się do swoich apartamentów. Znużeni wrażeniami podróży oraz paryskich spacerów szybko zapadli w sen.
Anastazemu śniło się, że był jednym z dowódców rewolucyjnych przemian na uczelni i przemawiał do tłumu pracowników zgromadzonych przed budynkiem rektoratu. Wzorem Dantona wołał do zgromadzonych: „Do zwycięstwa trzeba nam odwagi, odwagi i jeszcze raz odwagi” .Tłum wiwatował na cześć Anastazego, a okrzykom i oklaskom nie było końca. Błogie senne wizje zwycięstwa przerwała poranna melodyjka ze smartfona nastawionego na budzenie. Poderwał się szybko z jedwabnej pościeli i wskoczył pod prysznic podśpiewując Marsyliankę ( cóż innego mógł śpiewać przyszły rewolucjonista w Paryżu?), gdy doszedł do słów refrenu:
„Do broni, bracia dziś!,
Zewrzyjcie szyki wraz!
I marsz, i marsz!
By ziemię krwią napoić,
przyszedł czas!”
Czuł się prawie zwycięzcą rewolucji na Wielkim Uniwersytecie Medycznym.
Tak! trzeba będzie obudzić ducha rewolucji w pracownikach, bo same dekrety niczego nie rozwiążą – monologował wewnętrznie. Zjechał szybko do sali śniadaniowej i dołączył do Jędrka i panny Marysieńki.
-Jak się spało moi drodzy? Bo mnie wyśmienicie. – zapytał
-Nam też świetnie – odpowiedziała panna Marysieńka.
-Tak, tak, bardzo wygodne te mahoniowe łoża – dodał Jędrek.
Spożywali bez pośpiechu wędliny, sery, owoce obficie dostępne w hotelowym bufecie.
Fot. Śniadanie hotelowe
– Być w Paryżu i rano nie zjeść bez pośpiechu croissanta, to jakby wcale nie być – oznajmił Jędrzej. Nie śpieszmy się przy tym ostatnim akcencie.
Śniadanie dobiegło wreszcie końca i delegacja ruszyła po inspiracje na Boulevard Saint-Germain pod pomnik Dantona. Gdy dotarli na miejsce, wszyscy uczestnicy czuli że zbliża się historyczna chwila.
-Moi drodzy oto Danton, wódz rewolucji i przemian we Francji. W naszej uczelni też czekają na przemiany na miarę rewolucji. Musimy zjednoczyć siły aby wygrać z wstecznictwem, marazmem i tradycją. Wy będziecie moim sztabem generalnym. Och… czuję, że krew szybciej krąży mi w żyłach – oznajmił Anastazy.
– A w tętnicach z jaką szybkością podąża krew szanownej Magnificencji? – zapytał przytomnie Jędrzej.
– Jędrek nie bądź taki patofizjolog, bo i tak nikt cię nie zrozumie. Zapomniałeś, że wykreśliliśmy patofizjologię z programu, zastępując ją wytycznymi, które sami ustanawiamy, no oczywiście konsultujemy się z… , no nie ważne z kim, z właściwymi i doświadczonymi osobami.
Moi drodzy, teraz zrobimy sobie na pamiątkę zdjęcie pod tym pomnikiem, ustawmy się wszyscy w takich samych pozach – ja będę Dantonem, a wy tym dwoma osobami po bokach. Rewolucyjnie nastawieni delegaci pstryknęli sobie kilka fotek i rozpoczęli zwiedzanie okolicy. Trochę zmęczeni koło południa postanowili zjeść lunch.
– Skoro już tu jesteśmy to może wstąpimy na lunch do Le Petit Medicis. Reklamują się takimi słowami: „Une dose de tradition, un zeste de modernité, une pincée d’élégance et un accueil chaleureux” ( Dawka tradycji, odrobina nowoczesności, szczypta elegancji i ciepłe powitanie) i to jest mieszanka, która nam dobrze zrobi po tych rewolucyjnych klimatach.