Anatomia na szpilkach – odcinek trzeci powieści Krystyny Knypl (@mimax2)

Poprzedni odcinek powieści

Rozdział 3. Zgodność z trendami nauki światowej

Anastazy jako certyfikowany naukowiec najwyższych lotów z imponującym Impact Factor wynoszącym 0,017  i ambitnie podążającym do 0,018, zwracał zawsze uwagę na zbieżność poczynań badawczych Wielkiego Uniwersytetu Medycznego z trendami nauki światowej. Oczywiście kłuła go w sam czubek lewej komory serca nie dająca się w żaden sposób opanować zazdrość, że taką Matyldę Przekorę autorkę pisującą do prasy kolorowej czytały miesięcznie i cytowały na swoich blogach setki tysięcy czytelniczek i czytelników.

Fot. Matylda pisywała do prasy kolorowej

Tłumaczył sobie tę kłopotliwą różnicę w zasięgu oddziaływania słowa drukowanego , że on pisze dla wybranych jednostek z pięknie pofałdowanymi zwojami mózgowymi skręcającymi wyłącznie w lewą stronę, a Matylda dla takich z bardziej wygładzoną  korą mózgową. Tłumaczenie, tłumaczeniem, ale ból serca pozostawał, nawracał i nie przemijał. No bo jak może nie boleć serce, gdy ilekroć Anastazy wszedł do fryzjera aby podfarbować swoje siwiejące włosy, to jego wzrok od progu padał  na rozrzucone na wszystkich stolikach egzemplarze pisma „Imperium Matyldy”. Czegoż ona tam nie wypisywała?

# Jak usunąć kolec kaktusa z palca?

# Co zażyć  na poniedziałkowy  ból głowy  gdy w domu nie ma ani jednej tabletki przeciwbólowej?

# Jak ożywić intelektualnie 90 letnią babcię i jeszcze dziwniejsze tematy.

– To jest naruszenie praw człowieka takie nierówne traktowanie przez los osób piszących teksty. A może by tak powołać Rzecznika Praw Akademika, żeby dbał o poczytność naszych artykułów i naszą pozycję w społeczeństwie?, Och, nie! Przecież my już nie jesteśmy akademią lecz Wielkim Uniwersytetem Medycznym. Może lepiej będzie Rzecznik Praw Należnych Naukowcom (RPNN)? Też nie, jakiś długi ten skrót, muszę to przedyskutować z panną Marysieńką.

Jako modniś i strojniś szczególnie cenił wszystko to co działo się w Paryżu i lubił szukać tam inspiracji. Zbliżający się początek roku akademickiego i planowane zmiany na uczelni były dostatecznym powodem aby poszukać natchnienia w stolicy mody.

– Panno Marysieńko – rzucił do sekretarki –  a może byśmy pojechali do Paryża po inspiracje w sprawie tych sukienek służbowych? Bo wie pani te dalekowschodnie wzory sukienek, które zdominowały krajobraz naszych miast i  wsi w mijające lato, to jednak nie jest pierwszy sort estetyki krawieckiej. A  Paryż to jednak zupełnie inna liga w modzie, urodzie i wygodzie.

– Ależ Magnificencja ma pomysły! – jęknęła jakby lekko paraerotycznie panna Marysieńka. Jak najbardziej jestem za wizytą studyjną w Paryżu. Kto wejdzie w skład delegacji do Paryża?

– Hm… Myślę, że ja, profesor Or – Or, znaczy Jędrzej Wielkosz, no i pani, panno Marysieńko, jako moja prawa i lewa ręka, bo wie pani ja jestem leworęczny, ale czasem też używam prawej.

– Proszę rezerwować bilety lotnicze, business class oczywiście, nie możemy pospolitować się  z tymi korporacyjnymi wyrobnikami, którzy lecą na jeden dzień do Paryża aby pocałować w pierścień dyrektora europejskiego oddziału.

– A hotel to który mam zarezerwować? – zapytała panna Marysieńka.

– Hilton Arc de Triumphe, oczywiście! Na tydzień od najbliższego poniedziałku.

– Jak nazwiemy nasz program studyjny? – zastanawiał się głośno Magnificencja.

– A może nazwiemy go „Maxence”? – rzuciła panna Marysieńka w przestrzeń.

– Brzmi dla ucha bardzo przyjemnie – zauważył Magnificencja. Taki jakby mix słów magnificencja i elegancja. Jak pani na to wpadła?

– Ach po prostu zauważyłam na zdjęciu które redaktor Matylda Przekora wrzuciła do Internetu w tle jest taki napis.

– Które zdjęcie, które? – dopytywał Anastazy.

  – No te na którym  niby tam  Magnificencja jest w szpilkach.

-Gdzie? Gdzie? Przyślij mi link

-Proszę oto link https://www.photoblog.com/mimax2/2018/09/07/7092018-anatomia-na-szpilkach-rozdzial-drugi-nowej-powiesci-by-mimax2/ – po lewej na górze zdjęcia jest to słowo. Sprawdziłam „Maxence” to męskie francuskie imię. A może lepiej będzie jego pełne oficjalne brzmienie łacińskie Maxentius?

-Hm… wolę „Maxence” – zadecydował Anastazy.

-Piszemy więc: Wyjazd studyjny do Paryża w ramach projektu „Maxence”.

Trzy dni dzielące ich od daty wyjazdu do Paryża przeleciały niczym jesienny wicher i już siedzieli na pokładzie samolotu do Paryża. Dwie godziny zleciały na degustowaniu win serwowanych pasażerom business class przegryzanych francuskimi serami i ani się obejrzeli już lądowali na CDG.

Przeszli przez łącznik, minęli dwa korytarze i przeszli do hali przylotów aby odebrać walizki.

Czekali, czekali, a walizki dostojnej delegacji naukowców nie nadjeżdżały… zanosiło się na horror spędzenia wszystkich dni w tej samej odzieży co dla strojnisia Anastazego było wizją nie do zniesienia. Wszyscy odebrali swoje walizki, a Anastazy z resztą delegacji tkwili przy pustym pasie.

Ha! Trzeba było złożyć reklamację. Anastazy zaczął rozglądać się za jakimś odpowiednim biurem, ale nie był w stanie niczego wypatrzyć. Panna Marysieńka wypatrzyła natomiast maszynę do zgłaszania reklamacji o zaginionym bagażu.

Fot. Maszyny do zgłaszania zaginionego bagażu na lotnisku CDG w Paryżu

O nie! Tego nie akceptuję! Ja wybitny naukowiec oraz magnificencja tytularna i figlarna Wielkiego Uniwersytetu Medycznego w Wielkim Mieście nie będę rozmawiał z maszyną.

– Jędrek, panno Marysieńko, idziemy na postój taksówek.

Wsiedli do taksówki i mknęli do Stolicy Mody. Minęła godzina i taksówka zatrzymała się przed Hilton Arc de Triumphe.

Fot. Lokalizacja Hotel du Collectioner

Jakież było zaskoczenie Anastazego, gdy okazało się, że hotel teraz nazywa się L’Hotel du Collectionner.

-Ach, widzę, że nie tylko nasza uczelnia ale inne słynne przybytki też zmieniają nazwę, gdy byłem tu w 2006 roku nazywał się Hilton de Triumph – oznajmił Anastazy pozostałym członkom delegacji. Spodobało mu się logo hotelu z dzielnym rycerzem na rydwanie mknącym ku zwycięstwu. – A może by tak zmienić logo naszego Wielkiego Uniwersytetu Medycznego? – zastanawiał się Anastazy. Właściwie te wszystkie węże i laski Hipokratesa to takie… takie mało eleganckie… a złoty rydwan to zupełnie inna historia! Muszę zaproponować na następnej radzie wydziału zmianę logo.

Załatwili formalności w recepcji i umówili się, że za godzinę spotkają się w recepcji aby wspólnie przespacerować się na Pola Elizejskie i łyknąć nieco wielkiego świata mody.

Następny odcinek powieści