Kaczka dziennikarska – rozdział 2: Kiedy wszystko się zaczęło?

Poprzedni rozdział

Następny rozdział

Rozdział 2: Kiedy wszystko się zaczęło?

W odróżnieniu od pracy w zawodzie lekarza, w której konkretne daty wyznaczają poszczególne etapy kariery, w zawodzie dziennikarza z datami jest pewien problem. Niewątpliwie rok 2003 kiedy opublikowałam moją powieść Maść Tygrysia czyli powołanie do medycyny może być uważana za mój pisarski debiut.

Wydanie powieści było czym zupełnie innym niż pisanie artykułów naukowych.

Instytucjonalne potwierdzenie wstąpienia w szeregi osób zajmujących się zawodowo pisaniem miało miejsce w 2004 roku kiedy to zostałam członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Bar Prasowy przy ulicy Marszałkowskiej w Warszawie  

Czy coś się działo wcześniej co mogłoby świadczyć o moich związkach z prasą, pisaniem, mediami?

Z pewnością bywałam w Barze Prasowym położnym nieopodal szpitala pediatrycznego przy ulicy Litewskiej w którym miałam zajęcia na studiach oraz staż podyplomowy. Może wtedy nie zwracałam uwagi na wymowną w kontekście przyszłej kariery w zawodzie dzienikarza nazwę baru mlecznego, ale wpisuje się ona symbolicznie w moje związki ze sferami prasowymi ; ).

Pamiętam jakieś wakacyjne spotkanie z koleżanką z mojej grupy studenckiej Magdą Tarczyńską w ogródku Baru Prasowego. Czas płynie, wszyscy skończeniu studiów na Akademii Medycznej rozjeżdżamy się w różne strony świata. Rozmawiam w 2018 roku  z Magdą przez telefon. Ponieważ pracuje ona od wielu lat w Johannesburgu, opowiadam jej jak zmieniłam profesję… A na to Magda:

– Od zawsze wiedziałam, że będziesz pisać. Pamiętam twoje piękne eseje z języka polskiego, które pisałaś w jedenastej klasie, kiedy to chodziłyśmy na kurs przygotowawczy do egzaminu na Akademię Medyczną – oznajmia Magda. No, to jest poważny dowód prawie z kategorii Evidence Based Medicine. Inna koleżanka z grupy studenckiej też spotkana po latach nie była zaskoczona moją aktywnością dziennikarską i pisarską.

– Skąd to przekonanie, że będę pisała? – dopytuję się.

-No bo ty jakoś inaczej niż wszyscy wysławiałaś się – odpowiada.

Lubiłam bywać na targach książki organizowanych w dawnych latach w PKiN oraz zdobywać autografy słynnych pisarzy.

W okresie mojej pracy w Państwowym Szpitalu Kliniczny nr 1 przy ulicy Lindleya 4 oraz w Poradni Nadciśnieniowej Centralnego Szpitala Klinicznego przy ulicy Banacha 1 a w Warszawie pisywałam artykuły – były to raczej teksty o charakterze akademickim, naukowym niż dziennikarskim.

Dość długo współpracowałam z pismem Medycyna Rodzinna, do którego zarekomendował mnie dr Adam Ostrzycki z którym znaliśmy się jeszcze z czasów szpitalnych.

Podczas jednego z kongresów kardiologicznych w kuluarach nawiązałam kontakt z Wydawnictwem Termedia i zaowocowało to kilkuletnią ciekawą współpracą. Okres ten charakteryzował się rozszerzeniem form dziennikarskich bowiem zaczęłam na zlecenie wydawnictwa przeprowadzać wywiady z różnymi zagranicznymi menedżerami, którzy w okresie naszych przemian ustrojowych badali nasz rynek pod kątem możliwości rozwinięcia swojego biznesu. Szczególnym wyzwaniem były wywiady w języku angielskim, które określałam tak: w takim tekście myśli są osoby udzielającej wywiadu, ale słowa są dziennikarza. Od czasu do czasu pisywałam także do innych czasopism medycznych, których rynek w początku lat 90 tych był bardzo aktywny.

Przyglądałam się wszystkiemu co było dla nas nowe w owym czasie, kupowałam książki aby poszerzyć swoją wiedzę o nowej rzeczywistości, pojęciach i obyczajach. Przeczytałam w internecie, że do Warszawy przyjeżdża prof. Philip Kotler, guru marketingu. Ponieważ znałam jego książkę Marketing zapragnęłam poznać autora tego ciekawego dzieła i wziąć udział w seminarium. Koszt uczestnictwa w seminarium, które trwało od 9 do 18, wynosił 3500 złotych. Szczęśliwie udało mi się przekonać organizatorów, że dziennikarze nie płacą za wstęp, a obecność nie tylko na konferencji prasowej, lecz również na seminarium pozwoli mi na napisanie ciekawszego artykułu na temat tego wydarzenia.

Prof. Philip Kotler wpisuje mi dedykację na swojej książce

A oto dedykacja od prof. Philipa Kotlera

Wywiady były publikowane z miesięczniku Przewodnik Lekarza. Ciekawym zleceniem było przeprowadzenie wywiadu z przedstawicielem amerykańskiej misji biznesowej ( https://healthcarecouncil.com/international-programs/), która badała polski rynek medyczny. Misja miał stosowane umocowania, czego wyrazem było przyjęcie w rezydencji ambasadora Stanów Zjednoczonych, na którym reprezentowałam mojego wydawcę…

Materiały prasowe misji biznesowej z Nashville Health Care Council

W zachowanym kalendarzy odnajduję, że to spotkanie miało miejsce 12 września 2006 roku w godzinach 18:00 – 19:30

A oto corpus delicti z mojego kalendarza na rok 2006 potwierdzający obecność w tych wysokich sferach ; )

Na dyplomatyczne salony przybyła crème de la crème ówczesnej Warszawy, no i ja, wyzwolona ubezpieczalniana niewolnica Isaura – jak wtedy siebie określałam – wśród tych wyrobów cukierniczych ;). Określenie tylko z pozoru zabawne, w istocie oddawało uczucie wolności jakie odczuwałam w nowym wcieleniu zawodowym.

We wspomnianym kalendarzy znalazłam też notatkę zatytułowaną Moje cele 2006.Były one następujące:# nigdy nie powracać intelektualnie i towarzysko do ubezpieczalni i socjalizmu # doskonalić się w języku angielskim # być aktywną fizycznie # zwiedzać świat.

Udało mi się w większości cele te zrealizować, a po latach widzę, że jest to proces ciągły. Szczęśliwie odległość od ubezpieczalni i socjalizmu jest coraz większa, z pogłębianiem znajomości języka angielskiego – staram się; zwiedzanie świata idzie mi dość dobrze, byłam na wszystkich kontynentach. Aktywność fizyczna – miewam chwile słabości, a gdy odbywam swój codzienny spacer 6000 kroków ( wg wskazań krokomierza taka jest dla mnie zalecana dawka) po warszawskich ulicach pełnych spalin zastanawiam się czy więcej zyskuję, czy tracę tracę wdychając ten coctail cząsteczek PM zawieszonych w powietrzu.

Dość szczegółowy opis początków moich dziennikarskich aktywności opisałam w monografii „Wiedza na horyzoncie” w rozdziale „Tygrysi skok w dziennikarstwo”.

http://gazeta-dla-lekarzy.com/images/gdl_biblioteka/bibl_gdL_wiedzanahoryzoncie.pdf 

Symbolika tygrys najwyraźniej mnie pociąga – powieść Maść Tygrysia czyli powołanie do medycyny, potem laur Tygrys Medycyny dla Matyldy Przekory w grze planszowej…

Motyw tygrysa pojawił się także w związku z pobytem na konferencji w Kopenhadze w 2005 roku poświęconej seksuologii. Pisałam tak:

 To miasto trudno pokochać i nic dziwnego, że powodem mojej w nim obecności była konferencja prasowa nt. leków wspomagających uczucia, czyli blokerów 5 fosfodiesterazy. Pod tą uczoną nazwą kryje się specyfik, którego nazwa w sanskrycie zapisana jest takimi oto ładnymi znakami व्याघ्र i oznacza tygrysa.* Każdy dżentelmen, który nie czuje się tygrysem, po zażyciu व्याघ्रbędzie nim niechybnie, no chyba że wcześniej zejdzie na zawał serca, bo wcześniej brał nitroglicerynę. To jedyna niezgodność farmakologiczna, która została pięknie pokazana w moim ulubionym filmie  Lepiej późno niż później, gdy Jack Nicholson trafia do szpitala z atakiem serca i ma otrzymać nitroglicerynę. Choć bardzo lubię Nicholsona, to spoglądając na niego przez lata trudno mi oprzeć się refleksji, jak okrutnie nietrwałym darem losu jest uroda. Bycie młodym i przystojnym to dar pospolity, ale zestarzeć się ładnie, to dar dany nielicznym. Wracając do uczuć, to jak mawiał mój pacjent, uczony ksiądz, dr prawa kanonicznego – uczucia muszą mieć swój wyraz, uczucia bez wyrazu nie istnieją. Gdy niemoc jest incydentalna, blokery 5 fosfo-diesterazy bywają pomocne. Postanowiono zbadać, czy w przypadkach gdy niemoc przybiera formę trwalszą, codzienne podawanie tych specyfików może pomóc w zlikwidowaniu problemu. Podobno wyniki były pozytywne, pacjenci chętni do kuracji, ale na dłuższą * Nazwa handlowa Viagra wywodzi się z sanskryckiego słowa wjaghra (dewanagari: व्याघ्र), oznaczającego tygrysa.http://pl.wikipedia.org/wiki/Sildenafil.

Rok 2006 był pełen wydarzeń związanych z bywaniem w eleganckich miejscach i poznawaniem ciekawych ludzi

# Przeprowadziłam wywiad z prof. Philippem Kotlerem

# Poznałam i przeprowadziłam wywiad z prof. Louisem Ignarro, laureatem Nagrody Nobla w medycynie

# Uczestniczyłam w International Media Forum Cardiometabolism Risk, Paryż, czerwiec

# Uzyskałam akredytację na Swiss Prix Gallien, Zurich 

Każde z tych wydarzeń wiązało się z innymi emocjami. Profesorowie  Philip Kotler i Louis Ignarro zachwycali swoimi wykładami – innymi niż wszystkie dotychczas słyszane. International Media Forum Cardiometabolism Risk intrygował tematyką obrad oraz oszołamiał miejscem w którym się one odbywały, był to bowiem hotel Hilton w Paryżu. A obecność na Swiss Prix Gallien pozwalał poznać ciekawych ludzi i zabytkowe miejsce, w którym odbywała się konferencja.

Zachwyciwszy się wykładami laureata Nagrody Nobla szukałam w internecie możliwości spotkania innych wybitnych uczonych. I okazało się, że jest taka możliwość! Była nią konferencja  Lindau Nobel Laureate Meetings – otrzymałam na nią akredytację dziennikarską.

Na konferencji tej wszystko było inne niż dotychczas – poczynając od kapeluszy dostojnych pań uczestniczących w ceremonii otwarcia, poprzez wykłady Noblistów, na wyciecze na wyspę Mainau kończąc.

Jak się człowiek rozkręci w bywaniu w eleganckich sferach to mu potem dobrze idzie…

Redakcyjna podróż do Orlando w 2007 roku (listopad)

Gdy spoglądam na trasę jaką pokonaliśmy aby trafić na obrady American Heart Association to upewniam się w przekonaniu, że to zajęcie dla amatorów długich biegów z przeszkodami.

Nasza trasa w obie strony była następująca: Warszawa – Amsterdam  – Atlanta – Orlando – Nowy York – Paryż – Warszawa. Początkowo organizatorzy konferencji prasowej przewidywali 1 dniowy pobyt na konferencji prasowej i trochę czasu mi zajęło wytłumaczenie, że możemy się spóźnić przy takim grafiku podróży i nie dojechać na czas. Po dłuższych dyskusjach udało się ustalić, że musimy przyjechać jeden dzień wcześniej aby być na czas i wypełnić swoje obowiązki dziennikarskie.

Podczas przesiadki w Amsterdamie pobraliśmy słynną lekcję od pracownika odpytującego podróżnych przed wpuszczeniem na pokład samolotu lecącego do Stanów Zjednoczonych na temat kim jesteśmy dla siebie. Pierwsze pytanie jakie otrzymaliśmy brzmiało:
-Kim jesteście dla siebie?
Szefowa naszej 3 osobowej delegacji, Teresa Komorniczak, odpowiedziała:
– Jesteśmy kolegami.
– A kiedy widzieliście się ostatni raz prywatnie? – zapytał się dociekliwy pogranicznik.
– Nie spotykamy się dla celów prywatnych, okresowo ze sobą współpracujemy i wtedy się spotykamy – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– Aaaa, to wy nie jesteście kolegami, lecz robicie razem biznes – oznajmił pograniczny ekspert od spraw relacji między ludźmi.

Mieczysław Knypl w Orlando

Szok dla organizmu odpytywanych był spory, ale gdy patrzę z perspektywy czasu to pewnie pracownik ów zadawał kolejne pytania z scenariusza postępowania, którego został nauczony na odpowiednich szkoleniach.

Szefowa naszej delegacji do Orlando Teresa Komorniczak

Pytania zadawane na granicy amerykańskiej robią duże wrażenie na odpytywanych, ale należy na te pytania odpowiadać spokojnie i zgodnie z faktami, wtedy wywiera się pozytywne wrażenie.

Pokonawszy trudy konwersacji, lotu transatlantyckiego, przecwałowaliśmy przez wielkie przesiadkowe lotnisko w Atlancie i dotarliśmy w końcu do Orlando wieczorową porą. W hotelu byliśmy przed północą. Nie był to koniec niespodzianek, obsługa recepcja ani rusz nie mogła zrozumieć, że w tej podróży towarzyszy mi mój mąż będący także kolegą z pracy i usiłowano zakwaterować nas w oddzielnych pokojach. Dopiero przekazu krótkich treści w krótkich zdaniach udało mi się to wytłumaczyć kto kim jest tym razem na potrzeby zakwaterowania w hotelu.

W poszukiwaniu ciekawych kadrów w ogrodzie hotelowym

Tłumaczenie brzmiało mniej więcej tak:
Ja jestem Mrs Knypl. To jest Mr Knypl. Pracujemy razem jako dziennikarze, ale także jesteśmy małżeństwem. Musimy zamieszkać w jednym pokoju.

Szczęśliwie udało mi się przekonać recepcjonistkę dlaczego chcę zamieszkać w jednym pokoju z kolegą z pracy i w końcu dotarliśmy do naszego pokoju hotelowego.

 Rozdziały

1.Wstęp do bardziej szczegółowych zwierzeń

2. Kiedy wszystko się zaczęło?

3. Początki epoki freelancera

4. Debiut powieściowy Maść Tygrysia

5. Powieka modelki i dalsze opowiadania

6. Ach ta afiliacja!

7. Moje wiersze

8. Fotoblog „Modne Diagnozy” by @mimax2

9. Dziennikarz interwencyjny w akcji

10. Zostaję Sermo community columnist

11. Akredytacje krajowe – Sejm, Kancelaria Prezydenta

12. Akredytacje amerykańskie Stany Zjednoczone i Argentyna

13. Akredytacje na konferencjach organizowanych przez Komisję Europejską

14. Akredytacja w Australii

15. Współpraca z mediami wysokonakładowymi

16. Gdzie mieszkałam podczas wyjazdów dziennikarskich?

17. Ciekawe miejsca konferencji prasowych

18. Ciekawi ludzi spotkani na dziennikarskiej drodze

19. Gazeta dla Lekarzy

20. Podsumowanie

Dodatek: spis opublikowanych artykułów

Jeden komentarz do “Kaczka dziennikarska – rozdział 2: Kiedy wszystko się zaczęło?

Możliwość komentowania została wyłączona.