Poszła Wena do doktora…
Choć nie była bardzo chora,
Chciała tylko ponarzekać,
Się przebadać, podociekać,
Co się jej należy – Wenie,
Kiedy znajdzie się na scenie.
Z gruntu słabo jest obyta
Z pompą, blichtrem i paradą.
Trudno mówić jej ze swadą,
Wściekłe męczą ją migreny,
W okolicach każdej sceny.
Co ma robić biedna Wena?
Czy ma wołać pogotowie?
Czy na dyżur pobiec szybko?
Lub się spotkać z złotą rybką
I życzenia wyrzec szybko.
Lekarz się na nogach słania
Co mi z Weny przyjmowania?
Jakie zrobić jej badania?
Więc wiązaną rzecze mową
Wolno cedząc każde słowo.
Pragnę pani wyznać jeno,
Że nie łatwo z panią, Weno,
Mieć romansik lub spotkanie,
Kiedy wszystko jest nietanie.
Cnotą zaś jest oszczędzanie.
Wraca Wena więc do głowy,
A tam czeka temat nowy.
Czy ktoś Wenę refunduje?
Czy to w ogóle się opłaca?
Czy lekarska to jest praca?
I wyznała Wena z mocą,
Lekarzowi szeptem, nocą,
Werdykt krótki, ostateczny,
Może nawet zgoła wieczny:
ŚWIATŁO FLESZY WENĘ PESZY.
Poszła Bzdura do doktora…
Choć nie była bardzo chora,
Chciała tylko ponarzekać,
Się przebadać, podociekać,
Co się jej należy – Bzdurze,
Kiedy cienko śpiewa w chórze.
Z gruntu słabo jest obyta
Z sensem, blichtrem i ogładą.
Trudno mówić jej ze swadą,
Wściekłe męczą ją migreny,
W okolicach każdej sceny.
Co ma robić biedna Bzdura?
Czy ma wołać pogotowie?
Czy na dyżur pobiec szybko?
Lub się spotkać z złotą rybką
I życzenia wyrzec szybko.
Lekarz się na nogach słania
Co mi z Bzdury przyjmowania?
Jakie zrobić jej badania?
Więc wiązaną rzecze mową
Wolno cedząc każde słowo.
Pragnę pani wyznać jeno,
Że nie łatwo panią Bzduro,
Jest porównać z każdą górą,
Bowiem z zestawieniu z Weną
Winna pani być pod sceną.
Wraca Bzdura więc do głowy,
A tam czeka temat nowy.
Czy ktoś Bzdurę refunduje?
Czy to w ogóle się opłaca?
Czy lekarska to jest praca?
Wyznał lekarz Bzdurze z mocą,
Potajemnie, szeptem, nocą,
Werdykt krótki, ostateczny,
Może nawet zgoła wieczny:
ŚWIATŁO FLESZY BZDURĘ CIESZY ; )
Zmierzch południa
Biorę na przechowanie ludzkie lęki
Smugą cienia podążające za mną,
Nie dające się oswoić ani pomniejszyć.
Zwalczam polimorficzny gen służebności,
Nienaturalnie wybujały i patologiczny
Wyhodowany na zbyt częste okazje.
Zdrowy egoizm skrywam chorobliwie,
Chowam go przed światem ze wstydem,
Niczym łokcie z przetartym ubraniem.
Odczepiam cień na krótką chwilę,
Jedynie w samo południe.
Niczym samotny rewolwerowiec,
Idę pustą drogą wypatrując
Kto skrywa się za zamkniętymi oknami.
Nie możesz chybić!- wołają zza zasłon.
Banalne rady z wyprzedaży idei.
Która potrwa nie dalej niż do jutra.
Na pożegnanie
Ulokowałam jeden dzień
Na mapie zapomnienia
Będę wspominać go bez słów
I tylko od niechcenia
Ulokowałam drugi dzień,
Na mapie zapomnienia
Będę wspominać go bez słów
I tak to nic nie zmienia.
Najczulsza niegdyś myśl,
Nie sprowokuje nigdy złości,
Zmartwienie, smutek ani gniew
W spokojnym sercu nie zagości,
Wymażę chwile, słowa, łzy,
Zabliźnię wszystkie swoje rany
Zapomnę każdy zbędny gest,
W odruchu przywołany,
Prąd wspomnień porwał wiele dni,
Wprost nie do policzenia,
Przeszłości mówię ci: bądź zdrowa
Do widzenia!
***
Elektroniczny przypadek
Człowiek odpięty od komputera,
Jest tworem dwuwymiarowym,
Nawet nie wie co może robić,
W swym życiu nie-ekranowym.
Spogląda na świat realny,
Bez tych magicznych odcieni,
Dotyka też błędnym wzrokiem
Przybyłych z innej przestrzeni.
Obsługa nie zalogowanych
Na naszym forum -czy wiecie?
na szczęście jest niemożliwa
jesteśmy w innym świecie.
***
Wiele jest jeszcze do odkrycia,
Zupełnie nowych form życia.
***
Ciąg dalszy
Pytasz czy trudno jest pisać wiersze?
Nie ma nic prostszego pod słońcem,
Wystarczy zebrać rozbiegane myśli,
Czasem poszperać trochę w słowach,
Zważyć zamysły, ustalić proporcje, intencje.
A ciąg dalszy należy do innych ludzi.
Wybrańcy
Wybrańcy piszą słynne dzieła,
Nieszczęśliwi smutne listy niewysłane,
Śmiertelnicy – na ogół przelewy bankowe,
Recepty tylko niektórzy z nich.
Na wyraźne życzenie publiczności.
Tym różnią się od wybrańców,
Że sami wybrali swój los.
Wzajemność nie jest ich radością.
Bohaterowie pierwszych stron gazet,
Zmęczeni, znużeni , obojętni.
Nagle potrzebni w obliczu śmierci,
Która pokazuje każdemu jego miejsce.
Bilans sensu
Zużywają mało tlenu i elektryczności,
Jednak rachunki płacą wysokie,
Choć nadsyłane są bez koperty,
Stan konta otoczony jest tajemnicą.
Mają zwyczaj pożywiać się wolnością,
Na ogół w niewielkich dawkach,
Jednak koniecznie trzy razy dziennie,
Nigdy z przepisu lekarza,
Raczej z wewnętrznej potrzeby.
Drobnych ran już nawet nie liczą, ale
Blizny skrupulatnie mierzą w centymetrach.
Oczywiście nie podając wyników bilansu.
Bo być może wolność jest pozbawiona sensu?
Odpowiedź na pytanie
Dlaczego jestem codziennością
Krótka sprzeczką, listem nie odpisanym,
Dawnym adresem zapomnianym,
Trudną sprawą odłożoną na jutro,
Zniechęceniem, obojętnością,
Nie ma mnie czy już nie chcę?
Znam odpowiedź na to pytanie:
Tak smakuje przemijanie.
Kot
Ten jest z planety mojej,
Kto ma ochotę na kota.
Jest mi szczególnie miły,
Gdy męczy go taka tęsknota.
Skrywa się w różnych tytułach
Tymczasem chce schrupać kota,
Myślisz: to mądry uczony
Tymczasem to szelma-niecnota.
Może już zjadł niejednego,
Sprawa jest dość tajemnicza
Dlaczego żadna komisja
Tej szelmy już nie rozlicza?
Droga
Właściciele losu innych ludzi,
Upojeni potęgą władzy,
Opętani żądzą panowania,
Ogłuszeni szmerem pochlebstw,
Oślepieni fałszywym blaskiem,
Próżni, napuszeni, nieomylni?
Wszyscy nadęci jak balony.
Nakłuwam szpilką powoli,
Ciekawiąc się czy to bolesne.
Żaden mięsień nie drga im z bólu
Znieczuleni od urodzenia
Podążają samotni, do nikąd.
Nie znając celu ani umiaru,
Znieczuleni niczego nie czują.
Wiersz
Wiersz powstaje z tęsknoty,
Niewidocznej niezgody,
Niewypowiedzianego bólu,
Bezsilnej wściekłości, namysłu,
Rozsmakowanej samotności,
Zasłuchania w muzyce,
Słów zatrzymanych w kadrze.
Pod powiekami
Śmieszne niepokoje, małe strachy,
Zwykłe chęci i odświętne zachcianki,
Nie odbyte podróże, niezdobyte góry,
Ludzi przeoczonych i zgubione perły.
Wirowanie obrazów zamglonych.
Umiejscowionych na zawsze i trwale.
Pod dziwnie miękkim dyskiem pamięci.
Który skrywa najmniejsze okruszki
Ukrytych wzruszeń i szalonych fantazji.
Spełnionych pod powiekami wyobraźni.
Trud żniwiarzy
Trud żniwiarzy jest bezdźwięczny.
Ulotny, zbyt prosty, zwyczajny.
Brzęczenie owadów jest tylko tłem.
Dla niezwykłego trudu żniwiarzy.
Tysiące natrętnych trzmieli,
Wydaje monotonne dźwięki,
Osiągając całkiem duże efekty,
Trzmiele zajęte brzęczeniem
Pewne i przekonane dogłębnie
Że cudzy trud jest zawsze lekki.
Pogoń
Pogoń za sensacją zawsze jest bolesna,
Odkrywają zawodowi łowcy ze zdumieniem,
To nie jest to samo mówią zaskoczeni,
Mój własny ból i opisany na szpaltach.
Bolesna nauka jest możliwa zawsze
Wystarczy tylko czasem zamienić role.
Ogłoszenie
Szukam idei nie mających żadnej ceny,
Rzeczy nie wystawionych na sprzedaż,
Herosa, który pokona kręcące wiatraki,
Szukam tego czego podobno nie ma.
Nie przeszkadza mi cudza świadomość
O bezsensie moich żmudnych poszukiwań.
Może okazać się, że miałam jednak rację.
Nic nie jest przesądzone ostatecznie
Dopóki nie ma racji danych na wieczność.
Małe dzieci
Małe dzieci mają wielkie uczucia
Płaczą nad mlekiem do wypicia
I pluszowym misiem na wystawie.
Ojcem spieszącym się do pracy,
Przytulone do wychodzącej nogi.
Gdy zapłaczą nad rozlanym mlekiem.
Odetchnę z ulgą, że dorosły.
Liście na sprzedaż
Zaskoczone liście przycupnęły na gałęziach,,
Zima nadciągnęła w nadzwyczajnym pośpiechu
Nie znanym ani ludziom ani drzewom.
Ktoś zapomniał wystawić liście na sprzedaż,
Opadające liście są dziś w promocji!
.Uchroń choć jeden listek przed upadkiem,
Możesz zabrać nawet dwie garście na kredyt
Wystarczy, że spłacisz następnej jesieni
Na dogodnych warunkach do rozmyślań.
Szansa ludzkości
Cisza poranka otula wszystkich śpiących
Od wczoraj przekonanych, że są sprawiedliwi,
Najłatwiej przychodzą ludziom do głowy.
Absurdalne pomysły na własny temat!
Bezboleśnie porażeni brakiem prądu krwi.
A przecież mogli by tyle jeszcze zrobić!
Wypalić dwadzieścia tysięcy papierosów,
Albo wchłonąć ocean zupy ze śmietaną
Pani Ziuto, tylko 36% śmietana
I żadna inna, kochaniutka moja,
Bo ja nie uznaje tych wynalazków,
Wywar gotuje już od samego rana.
Dlaczego nie dano im tak ważnej szansy
Przecież potrzebnej każdemu człowiekowi,
Co więcej potrzebnej całej ludzkości,
Dopóki żyje na planecie doczesności.
Kraina obfitości
Bilet na emigrację do odległej krainy
Która słynie z obfitości wszystkich liter.
Nie ma w niej pięknych krajobrazów
Jedynie słowa ułożone warstwami.
Czy niecierpliwią się na spotkanie
Z ręką która je wyszuka i odkurzy?
Czy w swej dziwnej wyniosłości
leżą raczej obojętnie i spokojnie?
Bywa, że czekam na nie latami,
Choć dokładnie nie wiem jak długo,
Przyjdzie mi czekać niecierpliwie,
Mam jednak pewność, że nadejdą.
Nerw kulszowy
Duży i długi zawiadowca każdej nogi
Rządzi bezwzględnie i niepodzielnie.
Z niego odchodzą wszystkie gałązki
I żadna nie jest obcym przybyszem.
Nie ma ani jednego dzieła przypadku
Jeżeli chcesz posuwać się do przodu.
Musisz się poddać jego władzy,
Nogi to zrozumiały z łatwością.
Dlaczego głowie idzie tak opornie?
Wysyła impulsy na nieprzetarte szlaki,
Z których pojedyncze przekształcą się w
myśl znajdującą swe przeznaczenie.
Czy zdąży znaleźć skoro minął termin?
Nie traci nadziei, że trafi do celu
Z miliona posłanych nieznanym odbiorcom.
Maja szanse w każdą środę wieczorem.
Gdy wskazówki koła fortuny nieuchronnie
Zbliżają się do liczb szczęśliwych.
Posłuszne nerwom nogi pobiegną
Na spotkanie z przeznaczeniem.
Mamonomania
Goni za forsą kretynów stu,
Brak im honoru, a także tchu,
Mocno spoconych oraz zadyszanych
I już na mecie z punktu przegranych.
***
Piersi pragnące orderów
Zasiadły w wielkiej sali
Na uroczystej gali.
Nim jury werdykt odczyta
Trema za gardło dławi,
Nikogo nie zostawi.
Za zwycięstwo i sławę
Gotowe oddać życie,
Już marzą skrycie.
***
Człowiek odpięty od komputera,
Jest tworem dwuwymiarowym,
Nawet nie wie co może robić,
W swym życiu nie-ekranowym.
Spogląda na świat realny,
Bez tych magicznych odcieni,
Dotyka też błędnym wzrokiem
Przybyłych z innej przestrzeni.
Obsługa nie zalogowanych
Na naszym forum -czy wiecie?
na szczęście jest niemożliwa
jesteśmy w innym świecie.
***
W poczekalni
Poczekalnia życia dość obszerna,
Przechowuje najróżniejszych gości,
Ulokowanych w rozumnej odległości.
Co pojawi się za ostrym zakrętem?
Wszystko ma inny znak zapytania
Zanim pojawi się myśl uniwersalna:
„Ach, więc dlatego czekałam
Po czasie nieskończenie długim
Spokój bez potrzeby upewniania:
„Nie zjesz ze mną śniadania?”
***
Przed podróżą
Nadałam wielką walizkę na taśmę,
Aby umknąć z pułapki codzienności,
I horyzont oswajam z zapałem.
Płynnie odrywam się od ziemi,
Dzięki boskiemu prawu fizyki,
Że na ciężar ludzkich doświadczeń
Nie działa ziemskie przyciąganie.
Każdą ma podróż pobłogosław Panie….
***
Upadłe anioły
Nad ranem delikatnie sięgnęły bruku,
Skrzydłami cicho zamiotły podłogi,
Bezszelestnie i bez zbędnego huku,
Naprawiły człowieczy bałagan.
Nie mogą bez końca zamiatać,
Ludzie zajęci zbawianiem świata.
W waciakach z szuflami i miotłami.
Byłoby im bardzo nie do twarzy
Zostawiają śmieci perskim dywanom,
Z uśmiechem na twarzy wesołym,
Nic nie wiedząc o fundacji
Założonej przez upadłe anioły.
***
Zdjęłam nareszcie białawy fartuch,
Wraz z wersją życia przydeptaną,
Tak! Nikogo do mnie nie zapisano.
W ciemności oczy jarzą mi zielone
Czy wiecie starzy druhowie, że
Nic w życiu nie jest przesądzone!
***
Pamięć
Zawsze pamiętają o cudzym powołaniu,
O własnych tabletkach niekoniecznie.
To jasne, że będą żyli długo,
A może nawet wiecznie.
No chyba, że doktor się pomyli.
Bo oni niekoniecznie.
Mają ludzi do tego!
Żeby im służyli bez pamięci.
I nikt się z tego nie wykręci!
***
Wycieczka do Zurychu
Wiersze nie powstają w eleganckich hotelach,
Pełnych usłużnych pracowników,
Rasy innej niż biała – inaczej powiedzieć
Bym nie śmiała.
Oferujących wyuczone umiejętności,
Wszak marketing skierowany jest na gości
Kieszenie, konta i portfele.
Dziś kupujemy trele,
Jutro nabądźmy morele.
***
Być lekarzem
( śpiewamy na melodię Być kobietą, być kobietą)
być lekarzem, być lekarzem
marzyć o tym – będąc dzieckiem
być lekarzem, być lekarzem
chociaż będzie to zdradzieckie
być lekarzem, być lekarzem,
wciąż pomagać i dogadzać,
nawet – gdyby tobie
miało to przeszkadzać
w internecie i tabloidach
pokazywać się codziennie
być lekarzem ta tęsknota
się niekiedy budzi we mnie
skargi zamiast biżuterii
i donosy takie duże
i codziennie i niezmiennie
bywać wciąż w prokuraturze
ach, lekarzem być nareszcie
a najczęściej o tym marzę
kiedy pisze śmieszne teksty
których pisać nikt nie każe
***
Wspomnienie wakacji
W Szarm-el-szejk Ziuta
Nie mogła włożyć buta
Bo została pokłuta,
Przez jednego gada
Co na dnie morskim siada.
***
Podróż metrem
nie pojedziesz w Seulu
metrem bez głowy bólu
***
Kworum
Zawrzało na forum
Kworum.
Stanowisko było blisko
Uzgodnienia
Gdy nagle tajny agent
Od niechcenia.
Podrzucił im granat
Nieporozumienia.
Haiku z inspiracji EH
Wieczorny, spokojny zmierzch
Przerwało niespodziewane pytanie:
Kto inspiruje cię do pisania?
Czy między innymi ten facet,
z którym codziennie jadasz śniadania
I zostawiasz mu swój talerz do pozmywania?
Haiku nr 2
Mój Ty Muzie ukochany,
Gdy przyłożę Cię do rany,
Wpadam w zachwyt niesłychany.
Lata płyną i mijają,
A mnie zmarszczki nie tykają.
Wiersze dla Dziatwy
A – to pierwsza jest z literek
nikt nie skoczy jej przed szereg.
***
B– wypina ładne brzuszki,
wiedzą o tym już kaczuszki
***
C – cytrynki przypomina
że się kwaśna robi mina.
***
D – domowe ma znaczenie,
wiedzą o tym wszystkie lenie.
***
E – jak Ewa każdy powie,
nie jest ważne co ma w głowie.
***
F – fantazją trochę trąci
i w literkach wszystko mąci.
***
G to zawijas trochę trudny,
ale przez to nie jest nudny.
***
H to z Henia inicjału
nauczymy się pomału.
***
I się przez to w głowie mąci.
chyba że się nikt nie wtrąci
***
J – też łatwo rozpoznamy
by pochwałę dostać Mamy
***
K konkretną jest literą
żadna babcia nie jest sknerą
***
L lubimy wszyscy za to
że przypomnieć może lato.
***
Ł to łatwa jest litera
zawijasy też zawiera.
***
M jest zawsze w słowie mama
wszystko Helcia robi sama.
***
N naprawdę ma trzy kreski
wiedza o tym nawet pieski.
***
O otwiera się szeroko
jak wyspane dobrze oko.
***
P pomału przypomina
kogoś komu zrzedła mina.
***
R to trudna jest litera
bardzo język poniewiera.
***
S dla śmiechu całkiem łatwa
wie już o tym szkolna dziatwa.
***
T już nie wiem jak zrymować
trzeba będzie kombinować.
***
U jak uszy odmrożone
bo bez czapki wychłodzone.
***
W to koniec jest już bliski
trzeba zajrzeć więc do miski.
***
X – równania znaki to znany
bywa czasem zapomniany.
—
Y lubi zgrywać Greka
A tu szybko czas ucieka.
—
Z zwiastuje koniec szybki
Moje śliczne złote rybki!
Dziewczynka z zapinką
Dziewczynka z zapinką
jest śliczną kruszynką
Dla Babci i Dziadka
To przefajna gratka
Na skype’ie złapać
Tego niejadka ; )