Archiwum dnia: 3 czerwca 2017

Władca pieczątki – odcinek dziewiąty

Wdrożone przez Narodowego Brata Płatnika programy ewidencjonowania zasobów Ępatii, jej obowiązkowego okazywania podczas wizyt, re-ępatyzacja świadczeniodawców podniosły nieco zadowolenie z świadczonych usług. Po niedługim czasie jednak szybko okazało się, że nie samą Ępatią żyje świadczeniobiorca. Jak wszystko gra, wychodzi się zadowolonym z wizyty u Roślinnego to o czym można rozmawiać siedząc w innej kolejce albo co można powiedzieć dziennikarzowi czyhającemu.

Ledwie świadczeniobiorca wystawił nogę z przychodni a już do niego leciał młody żurnalista ze sprzętem nagrywającym dźwięk, i obraz.

Skąd ich tyle się nabrało? zastanawiał się Matylda Przekora, dziennikarka uczestnicząca miesięcznika Modne Diagnozy. Od pewnego czasu odnotowała pojawienie się wielu nowych twarzy na rynku dziennikarstwa medycznego.

Sonda badawcza, którą zapuściła w środowisku wykazała, że byli to absolwenci pierwszego rocznika Szkoły Lepienia Pierogów i Wypracowań utworzonej przez podupadły finansowo koncern „Trucie & Plucie”. Prenumerata spadała z miesiąca na miesiąc, reklamodawcy odpływali do bardziej modnych politycznie tytułów, sponsorzy zastanawiali się czy warto zainwestować.

W tej sytuacji Ojciec Nadredaktor Generalny (ONG) postanowił oprzeć się na wzorcach sprawdzonych przez innego ojca nadredaktora, lidera mediowego w nowej rzeczywistości rynkowej i finansowej w Sarmalandii.

Kadry! Kadry Misiu! To podstawa – powiedział mu lider podczas poufnej rozmowy jaką mieli możliwość przeprowadzenia z okazji Dnia Ojca.

Zarządzono więc w „Truciu&Pluciu” restrukturyzację kadrową, zwolniono doświadczonych dziennikarzy i zainwestowano w szkolenie nowych kadr.

Niezwykle trudnym problemem przed którym stanęła nowa uczelnia dziennikarska było ustalenie proporcji pomiędzy Truciem i Pluciem. Czy ma być po równo, czy więcej trucia, a może plucia?

Jak się dużo opluje to piszący czuje się dobrze, ale gdzie jest granica? Czy czytelnicy łykną wszystko bez ograniczeń? Z kolei jak się ładnie truje to zaczynają wierzyć. Z tych rozmyślań Ojciec Nadredaktor Generalny wpadł w chroniczną bezsenność… Zadzwonił o czwartej nad ranem do dr Evy Odrana – Zatroskanej, starej i wypróbowanej przyjaciółki

-Część Eva, co się bierze na sen? – zagaił bez zbędnych wstępów

-A kto dzwoni? – zapytała zaspanym głosem Eva

-A kto może dzwonić do Evy? Adam oczywiście! Poczebuje receptę na prochy nasenne, bo nie śpię.

-Też nie śpię, takie czasy Adamie. Takie czasy…