Archiwa tagu: nowosybirsk

14. Wyprawa na Syberię (1975)

Poza chorobami wewnętrznymi udało mi się w początkach mojej kariery lekarskiej opanować w dość dobrym stopniu język rosyjski. Wiązało się to z zajęciami, które miałam na studiach doktoranckich u bardzo sympatycznego lektora oraz prowadzonymi ćwiczeniami ze studentami z Erywania. Przyjeżdżali oni do nas na praktyki wakacyjne.

Ze studentami z Erywania, PSK nr 1

Przed zajęciami z kolejną rosyjskojęzyczną grupą studencką kupiłam podręcznik diagnostyki internistycznej w popularnej w czasach PRL księgarni rosyjskiej na Nowym Świecie i dość dobrze nauczyłam się terminologii internistycznej.

 

Mój podręcznik do interny w języku rosyjskim

Jako osoba obyta z językiem rosyjskim zostałam w 1975 roku wydelegowana do uczestnictwa w Tygodniu Leków Polskich w Nowosybirsku. Naukową część delegacji stanowiło dwóch profesorów, oraz ja, podówczas młoda lekarka. Zaplątałam się w te wyższe sfery naukowe wyłącznie z powodu znajomości języka rosyjskiego, którego powszechne nauczanie w szkołach nie owocowało praktyczną jego znajomością.

Podróż samolotem z Moskwy do Nowosybirska trwała 4 godziny i wtedy po raz pierwszy zetknęłam się ze strefami czasowymi. Dziwnie było o 2.00 w nocy nie odczuwać potrzeby snu!

Pamiątka z Nowosybirska, otrzymana od jednej z pań profesor uczestniczących w moim wykładzie

Część naukowa miała charakter oficjalny i nieoficjalny. Podczas części oficjalnej wygłosiliśmy swoje wykłady w Akademgorodku (miasteczko akademickie pod Nowosybirskiem) oraz mieliśmy spotkania z różnymi radzieckimi naukowcami; mnie przypadło w udziale spotkanie z prof. A. Deminem.

 

Na zakończenie otrzymałam książkę „Przypadki kliniczne” z autografem.

Po zakończeniu spraw oficjalnych zaproszono nas do pięknego Teatru Opery i Baletu w Nowosybirsku na przedstawienie Spartakusa. Siedzieliśmy w loży rządowej, gdzie byliśmy witani szampanem przez dyrektora teatru.
Zapamiętałam słowa dyrektora skierowane do mnie w czasie przerwy:

– Dawajtie, pajdiom pogulat’ z narodom!

Spacerowaliśmy więc po przestronnym holu, pod oknami rosły piękne egzotyczne rośliny, a na jednej z nich czerwony kwiat. Nieroztropnie wyraziłam zachwyt tym kwiatem… Dyrektor opery w okamgnieniu go zerwał i wręczył mi w szarmanckim geście. Szkoda, że nie zasuszyłam tego kwiatu na pamiątkę!

Wśród miejsc zwiedzanych w Nowosybirsku wielkie wrażenie zrobiło na mnie Muzeum Geologiczne, w którym pokazano nam bogactwo ziemi rosyjskiej – były tam wszystkie minerały, jakie na terenie Rosji można znaleźć.

Zawieziono nas także nad rzekę Ob. Z tej wycieczki zapamiętałam piękną kwestię w wykonaniu kolegi dermatologa. Jak dziś widzę prof.Andrzeja Langnera, postawnego mężczyznę, w modnym podówczas kożuchu, stojącego nad rzeką Ob i mówiącego:

– Ob, twoja mat’!

Rosjanie pokochali Andrzeja od razu i turlając się ze śmiechu, mówili:

– Andrzeju, nieważne czy będziesz miał jutro dobry wykład. I tak dzieci będą się o tobie uczyć w szkołach!