Lekarz Przyszłości – rozdział 35: Połączenia pscyhoprotein

Poprzedni rozdział

Część 4.Diagnoza: gorączka złota

Rozdział 35.  Połączenia psychoprotein

Badacze skupieni przy realizacji programu BAT Study pracowali bez wytchnienia. Analizowali dane, korelacje, poszukiwali związków przyczynowych. Białka, w których tyrozyna w łańcuchu bocznym miała grupę hydroksylową w nietypowej pozycji, nazwano psychoproteinami. Czy więc zwiększenie podaży fenyloalaniny w diecie dawało szansę na zmianę zachowań zdrowotnych? To było podstawowe pytanie, jakie wynikało z pierwszych badań. Jednak dalsze analizy próbek niestety nie potwierdziły wstępnej hipotezy, że zmiana pozycji grupy hydroksylowej wpływa na zachowania ludzi.

Psychoproteiny okazały się nie do końca dającym się potwierdzić tropem. Wśród badaczy panowało jednak przekonanie, że sprawa wiąże się ze strukturą białek. Mijały kolejne miesiące poszukiwań i nic nie wskazywało na to, że szybko uda się znaleźć jakiekolwiek zależności.

Następnego dnia rano, gdy po wystąpieniu Matyldy w TV Rewelacja na forum www.penicylium3x80000j=2,4mln ciągle jeszcze trwała dyskusja, na ekranie konkurencyjnej stacji telewizyjnej To-Nie-Ten (TNT) ukazał się redaktor Jan Grzegorz Maczugin. Zadaniem programowym redaktora w wielkim planie strategicznym walki o rząd dusz sarmalandzkich pacjentów było dawanie odporu faktom. Gdy ktoś mówił na przykład: Nie można przechodzić na czerwonym świetle, redaktor Maczugin ze stoickim spokojem ripostował: Jak to nie można? Jak to nie można?

Dawanie odporu każdej wiedzy miał opanowane do perfekcji. Sam posiadał stabilny zasób wiedzy, który pozyskał na studiach filozoficznych. Jako absolwent dobrze wiedział, że po skończeniu takich studiów wystarczy filozofować, no bo po co tak ciągle się uczyć? Gdy redaktor Maczugin czterdzieści lat temu przeczytał jakieś dzieło, to miał je przeczytane. Nie był w stanie pojąć, dlaczego te konowały ciągle mówiły, że tak trudno czytać Handlowe Charakterystyki Tabletek, Czopków Doodbytniczych i Zastrzyków. Jak by raz przeczytali, toby mieli przeczytane. A oni nic, tylko narzekali, że muszą ciągle czytać i czytać. A redaktor nie musi, wystarczy jak sobie pofilozofuje, to zaraz lepiej się czuje. Z samopoczuciem u redaktora nie zawsze było dobrze, ale to wszystko przez te napisy i doktorów. Na przykład taka informacja, że podobno palenie powoduje raka i inne groźne choroby, niezwykle wprost drażniła redaktora Maczugina, będącego aktywnym sponsorem przemysłu tytoniowego, ilekroć sięgał po paczkę papierosów. Podczas jednej z narad redakcyjnych w stacji To-Nie-Ten zaproponował on, żeby przemysł tytoniowy w ramach postawy frontem do klienta opracował nową wersję napisów: „To lekarze powodują groźne choroby!” Koncepcja redaktora Maczugina spodobała się wszystkim.

Co najważniejsze, nowa koncepcja zapewniła wysokopłatne reklamy branży tytoniowej dla stacji To-Nie-Ten. Napis ten uwolnił wielu palaczy od rozterek, kto właściwie jest odpowiedzialny za ich choroby. Admiratorką nowej koncepcji była też dr Odrana-Zatroskana, popalająca papieroski aż miło. Gdy po pewnym czasie emitowania reklam ktoś w studiu nieroztropnie zasugerował, że to jednak palenie powoduje raka, redaktor rzucał natychmiast: Jak to powoduje? Jak to powoduje? Czy ktoś czuje, że powoduje?

Na takie dictum nie było mocnych. W przerwach na reklamy w stacji TNT nadawano spot: „Sięgając po papierosa, pamiętajcie, że to lekarze powodują wszystkie wasze choroby. I najważniejsze, nie zapomnijcie, że do gabinetu konowała wchodzicie na własne ryzyko!”

Oglądalność telewizji To-Nie-Ten wzrosła fantastycznie, budżet ustabilizował się, a wszystko to stało się dzięki pomysłom redaktora Maczugina. Za takie zasługi awansowano go na dyrektorskie stanowisko i zdjęto z codziennej wizji, zostawiając mu jednak prawo do obsługi uroczystości specjalnych. Uzyskał też wyłączną licencję na obsługę wydarzeń z udziałem dr Odrana-Zatroskanej.

Badacze programu BAT Study w dalszym etapie prac skoncentrowali się na Hyper Variable Region genomu. Wszystko wskazywało na to, że w tym właśnie fragmencie tajemnicy zapisanej w białkach tkwi klucz do rozwiązania zagadki. Skupiono się przede wszystkim na motywie CAAX, kończącym wysoce zmienny obszar białka. Podzielono jeszcze raz badanych na grupy według kryterium ostatniego aminokwasu z motywu CAAX. Okazało się, że gdy aminokwasem kończącym była leucyna, korzystanie z usług medycznych sięgało poziomu 4-5 razy w roku. Natomiast przy zakończeniu CAAX fenyloalaniną zdarzało się i 12 usług w roku. Taki wariant ułatwiał trwałe przyłączenie psychoprotein i fosfolipidów do błon retikulum endoplazmatycznego.

Wysunięto więc hipotezę, że trwałe połączenie fenyloalaniny z motywu CAAX z retikulum endoplazmatycznym skłania ku utrwalonym zachowaniom zdrowotnym. Przejrzano próbki wszystkich bywalców gabinetów lekarskich. Zrobiono jeszcze kilka testów statystycznych, badających zależności między poszczególnymi parametrami. Pasowało jak ulał. Wszystko wskazywało na to, że związana fenyloalanina nie uczestniczy w procesach biochemicznych organizmu, a co za tym idzie, dochodzi do obniżenia poziomu wolnej postaci. Przypuszczano, że mózg takiego nieszczęśnika z obniżonym poziomem fenyloalaniny skłonny jest do depresji. Obniżony też jest próg odczuwania bólu. Jednym słowem mózg powodował, że ludzie patrzyli na świat przez czarne okulary. A skoro tak, to tylko lekarz mógł pomóc! No i rosły częstości wizyt, koszty, żądania, oczekiwania, niezadowolenie społeczne, złe wyniki wyborów, samo dno. Funkcjonowanie wszystkich gruczołów dokrewnych słabło, poziom hormonów obniżał się, choroby namnażały się nieomal przez pączkowanie.

Bez odpowiedzi pozostawało jednak najważniejsze pytanie: jakie czynniki powodują, że dochodzi do połączenia fenyloalaniny z motywu CAAX z retikulum endoplazmatycznym? Sprawdzono wszystkie znane i teoretycznie mogące mieć wpływ czynniki, które potencjalnie generowały takie przyłączenie, ale nie pasowało nic, przynajmniej z tych czynników, które przebadano. Sprawa nieoczekiwanie utknęła w miejscu.

 

Podczas gdy naukowcy z BAT Study koncentrowali się na szczegółach budowy pojedynczych aminokwasów, władza publiczna w Sarmalandii skłaniała się ku dziełom większym i wydarzeniom bardziej doniosłym. Odsłonięcia nowych pomników i otwarcia nowych centrów związanych z medycyną były zajęciami najchętniej widzianymi przez ministra Bartolomeo Karierra-Nieuwierra.

Doniosła rola, jaką odegrali konsultanci krajowi Sarmalandii, doradzający w różnych dziedzinach, a przede wszystkim we wdrażaniu idei refundologii, wymagała uroczystego uczczenia. Minister postanowił ufundować pomnik ku czci konsultantów krajowych i wydał odpowiednie zlecenie artystom. Po paru miesiącach pomnik był gotowy. Dzieło nazwano Pomnikiem Czterech Śpiących Konsultantów Sarmalandii. Na uroczystość odsłonięcia przybyli wszyscy oficjele oraz modele, czyli konsultanci krajowi jako goście honorowi. Podczas uroczystości zajęli oni bohaterskie pozycje kolankowo-łokciowe nieopodal loży ministerialnej, aby władza miała ich pod ręką. Targając pieszczotliwie za grzywę, władza mogła mówić „dobry konsultant, dobry”.

Uroczystość odsłonięcia pomnika zaplanowano na samo południe. Zegary na wieży Wariackiej wybiły godzinę dwunastą. Minister Wszystkich Pacjentów Sarmalandii zbliżył się do mównicy, z gracją wyjął z kieszeni tablet marki „i-To-Lubię” i jął przemawiać do zgromadzonych gości:

Dziełam dokonał, co go nie wyprzedzi

Trwałością żaden gmach ulany z miedzi,

Ni starożytnej chlubny czyn Memfidy,

Sięgną królewskie wierzchem piramidy.

Nie zaszkodzą mu szarugi wilgotne,

Ni bystrych wichrów siły nieukrotne;

Lat go pominie przeciąg niezliczony

I sam czas na nim połamie swe trzony.

Nie umrę całkiem*

Oklaskom nie było końca, tym bardziej że niebawem miało nastąpić otwarcie Instytutu Pomiaru Czasu Pracy Lekarzy, a zaraz potem obsadzanie stanowisk dyrektorskich oraz przydzielanie pomniejszych funkcji kierowniczych. Warto pomerdać przymilnie grzywą do ministra, bo naprawdę jest o co.

Budżet roczny Instytutu Pomiaru Czasu Pracy Lekarzy opiewał na kwotę dwóch miliardów reali sarmalandzkich, które zaoszczędzono dzięki wprowadzeniu nowych rozwiązań na rynku recept. A że pieniędzy konsultanci potrzebowali zawsze, to i merdaniu grzywami nie miało końca.

Wśród konsultantów rozeszła się plotka, że Instytut Pomiaru Czasu Pracy Lekarzy będzie miał za zadanie opracowanie podwalin rozwoju nowej dyscypliny nauk menedżerskich – AMOK, czyli alternatywnej medycyny opartej na kontroli. Czasy, w których lekarz myślał, radził się innych kolegów, korzystał ze swojego doświadczenia zawodowego, odchodziły w niepamięć. Cóż to za metody, których nie można zmierzy i skontrolować? – mówili zwolennicy nowej dyscypliny. Wszystko musi być wymierne i dostępne do kontroli – dodawali. Medycyna sztuką? – prychali niczym szkapy dorożkarskie przyszli prezesi instytutowi. Nie takich artystów skontrolowaliśmy i wykazaliśmy im niedociągnięcia.

Konsultanci pospieszyli z pomocą i opracowano naukowe podstawy uciszania wątpiących oraz nazbyt często powołujących się na doświadczenie osobiste. AMOK-owi nadano najwyższą rangę wśród różnych metod i oznakowano klasą dowodów jako IA, co oznaczało, że najsilniejszy dowód zawsze jest w rękach kontrolera. Zapanowało ożywienie na rynku pracy, a nadzieja na dobrze płatną posadę rozkwitła w sercach wszystkich magistrów kulturoznawstwa, historii sztuki, muzykologii, którzy w młodości marzyli o medycynie, ale zabrakło im odwagi i talentów, aby młodzieńcze marzenia zrealizować.

* Horacy Do Melpomeny muzy w przekładzie Adama Naruszkiewicza

@mimax2 / Krystyna Knypl