Modne diagnozy – odcinek trzeci

Rozdział 3: Przewodnik po upływającym czasie

Choć Matylda Przekora miała się niezmiennie dobrze, to czas ciągle płynął i ani się obejrzała a nadeszły jej kolejne urodzin.

Postanowiła wydać okolicznościowe przyjęcie. Najmodniej było wydać przyjęcie w internecie. Każdy hula za swoje i nie trzeba zmywać talerzy po pożegnaniu gości – było to zgodne z wyznawaną ostatnio przez Matyldę i Francisca filozofią życiową:

wszystkiego za pieniądze nie kupisz!

Nie ma więc co za nimi gonić do utraty tchu, bo jeszcze człowiek zapomni za czym goni i przy kasie stanie zasapany i zagubiony życiowo.

Część zaproszonych na okolicznościowe przyjęcie urodzinowe gości pochodziła ze słynnego międzynarodowego portalu dla lekarzy www.docdiscussions.com

którego Matylda była od niedawna aktywnym członkiem. Po wielu latach pobytu na   www.penicillium3x800000j=2,4 mln j.com  odczuwała potrzebę zmian i innych bodźców. Portal www.docdiscussions.com odtworzył właśnie swe podwoje dla członków z nowych krajów,skorzystała więc z okazji i dokonała e-emigracji.

Eeee…., co to za emigracja – odpowiadali niektórzy marudni koledzy. – Poczekajcie na dalszy rozwój wydarzeń – tajemniczo odpowiadała Matylda.

Jak przystało na przyjęcie wydawane na forum dyskusyjnym Matylda przygotowała wykład inauguracyjny przedstawiający nowym kolegom zagadnienia medyczne związane z upływem czasu.

Tytuł wykładu brzmiał

Przewodnik po upływie czasu oparty na osobiście znanych faktach

Swe wystąpienie rozpoczęła od wyznania: 9 grudnia są moje urodziny. Ile mam lat? Optymistyczna wersja przedstawiona w postaci równania matematycznego wygląda następująco:

WIEK= 2 x 35 + 2

Prawda, że wygląda sympatycznie tak zapisane równanie? Ale formalna, tradycyjna odpowiedź brzmiąca – mam 72 lata nie wygląd już tak wesoło.

Ponieważ nie mam skłonności do zmarszczek i udało mi się zachować prawidłową sylwetkę, zwykle nowo poznani interlokutorzy dają mi mniej lat niż w istocie posiadam. Jak ty to robisz, że wyglądasz jak wyglądasz – pytają się.

Zwykle odpowiadam: dzieje się tak pewnie dlatego, że mam męża młodszego ode mnie o 5 lat.

– Aaaaa,  wszystko jasne – odpowiadają i uśmiechają się szeroko.

Ostatnio „dano” mi 58 lat. Brzmi sympatycznie, ale czas płynie…

Zauważyłam, że w życiu kobiety czas odmierzają nieparzyste dekady: 30, 50, 70…

Każda następna dekada ma swoje charakterystyczne objawy:

30 plus: masz dodatni test ołówka; jak się wykonuje ten test? wkładasz ołówek pod biust i jeżeli pozostaje on na swoim miejscu, test jest dodatni

50plus: miesiączki śpiewają ci goodbye my love, goodbye

https://www.youtube.com/watch?…

70plus: twój osobisty okulista komunikuje ci: Mimax2 masz początki zaćmy…

90 plus: napiszę wam o tym za 18 lat : ) Obiecuję!

Rozległy się burzliwe oklaski i nie mniej burzliwa dyskusja. Starsza pani w roli głównej okazała się być interesującym tematem, zarówno dla pań, jak i panów.

Kapituła orderów dla Maruderów Medycyny dokonała dorocznego losowania ozdób klatki piersiowej przeznaczonych dla najbardziej zasłużonych w dewastowaniu ochrony zdrowia. Laureaci, publiczność, wielebni sponsorzy oraz zaufana kapituła ozdób klatki piersiowej zebrała się jak zawsze pod koniec roku w słynnych salonach restauracji Pod Dyszkantem.

Wybór lokalu gastronomicznego nie był przypadkowy. Od pewnego czasu niektórzy reprezentanci rynku mediowego istotnie cienko śpiewali, a jeszcze cieniej przędli. Wiatry historii nie wieją tylko w jednym kierunku albo zwykła sinusoida życia – zauważyła Matylda w rozmowie z kimś zmiecionym przez wiatr przemian dziejowych.

Uroczystość przebiegła według tego samego scenariusza. Przypięto te same ordery do tych samych piersi, których właściciele cierpieli na nieuleczalny syndrom radzieckiego  generała. Niektórym brakowało przestrzeni do przypinania ozdób na bohaterskich klatkach piersiowych.

Instytut Transplantacji Demokracji pracował na koncepcją trzeciej piersi dla najbardziej zasłużonych. Nie mogło przecież tak się zdarzyć, że zabraknie miejsca do przypinania orderów dla dam i kawalerów kapituł wszelkich i nie byle jakich!

Po dekoracji zasłużonych biżuterią biznesową,  zaproszono gości na biesiadę. Matyldzie przyszło siedzieć wśród mediowej młodzieży, która nie zostawiwszy nawyku zadawania pytań w pracy, kontynuowała swe powołanie odpytywania innych ludzi podczas branżowej biesiady.

-Dlaczego rzuciłaś medycynę? Jaką miałaś specjalizację? Co robisz w mediach? – z kilku stron padały pod adresem Matyldy kolejne pytania.

-Nie rzuciłam medycyny, mam nadal aktywne PWZ, tak samo specjalizację z chorób wszelakich. W mediach robię drugą karierę – odpowiedziała w krótkich żołnierskich słowach zaciekawionym współ – konsumentom.

Wybór specjalizacji zawsze był poważnym wyzwaniem dla lekarza. Ludzie głowili się tą decyzją tygodniami i miesiącami, nie zawsze wybierając właściwie.

Po latach Matylda odkryła, że zastosowanie może mieć test talerza. Pierwsze obserwacje w tym kierunku poczyniła jeszcze w czasach studenckich podczas obiadów zjadanych w stołówce.

 

-Jeżeli twój talerza po skończeniu konsumpcji jakiegokolwiek drobiu wgląda jak powyższa fotka, możesz śmiało wybierać specjalność zabiegową. Dodatkowo jeśli szydełkujesz, malujesz, dziergasz na drutach, wybór specjalności zabiegowej będzie trafiony – opowiadała sąsiadce przy stole biesiadnym.

 

– Jeżeli zaś twój talerz ma rozwleczone drobiowe kości na pół hektara, kieruj się ku chorobom wszelkim – oznajmiła. Teraz chyba rozumiesz dlaczego wybrałam moją specjalizację. Z talentów manualnych posiadam tylko zdolność stukania w klawiaturę komputera, która jest pochodną wcześniejszej umiejętności stukania palcem w palec, podstawowej metody diagnostycznej w chorobach wszelakich w minionych latach. Była to tanie, dostępne od ręki, bardzo wydajne postępowanie diagnostyczne. Nie trzeba było oczekiwać miesiącami na opukanie, no i na diagnozę. No ale przyszło nowe i wmówiło wszystkim, że tylko rezonans zlikwiduje dysonans, rozpoznawczy oczywiście – dorzuciła Matylda. Czuła się w tym młodym towarzystwie niczym dinozaur będący ciągle żywym dowodem ewolucji w przyrodzie.

W Najbliższej Izbie Kontroli wnikliwie i analitycznie przejrzano wszystkie dostarczone dokumenty. Żaden ich szczegół nie uszedł uwadze absolwentki europeistytki, a może kulturoznawstwa – któż to mógł odgadnąć jak wysokie kompetencje miała osoba wyznaczona do analizy lekarskich dokumentów : )

-No tak, no tak… pracuje pani na umowę zlecenie… – wyszeptała jakby w zamyśleniu. – A coś jeszcze pani robi? – dodała nieco powątpiewającym tonem.

-Piszę artykuły, niekiedy prowadzę wykłady… – wyznała Matylda spuszczając nieco ku dołowi oczy, z dobrze odgrywaną skromnością starszej pani.

-Taaak, a ma pani wykaz tych wykładów? – europeistka była bezwzględna w ustalaniu każdego szczegółu.

-Proszę oto wykaz wykładów z ostatnich 5 lat. Jest ich około trzydziestu -Matylda podała kolejny dokument.

-Czy mogę go dołączyć do pani dossier zawodowego?

-Ależ oczywiście! – z entuzjazmem odpowiedziała Matylda.

– Jeszcze zostały nam artykuły do udokumentowania – powiedziała z resztką nadziei w głosie, perfekcyjna, korporacyjna pani urzędniczka.

-Proszę kliknąć na link na moje stronie internetowej.

-Ma pani swoją stronę internetową??? O… to ciekawe – perfekcyjny spokój zadrżał w posadach.

-Tak… trafiło się…, o tu proszę kliknąć na spis artykułów.

– Czy mogę sobie wydrukować i dołączyć do pozostałych dokumentów? -zapytała przedstawicielka kontrolera realizowania boskiego daru powołania.

-Ależ oczywiście!

Maszyneria zaszumiała swym wnętrzem i ruszyła do drukowania. Kolejne strony wyskakiwały z tajemniczych czeluści i miękko lądowały w zagłębieniu na przodzie urządzenia.

-Ile tych stron wydrukowało się? – zapytała Matylda z miną godną panny Marple.

-Zaraz sprawdzę… trzydzieści siedem – jęknęła pani skrajnie załamana obfitością dokumentacji Pani Korporacja.