W ferworze doraźnych dyskusji toczonych na temat ochrony zdrowia umyka uwadze temat zagrożeń jakie niesie ze sobą informatyzacja tego sektora życia społecznego. W języku angielskim używany jest termin EHR czyli electronic health records.
Informatyzacja jest dobra w urzędach, bankach, handlu, ale nie jest to metoda uniwersalna, mająca takie samo zastosowanie we wszystkich dziedzinach życia.
Możesz mieć całą najnowszą wiedzę na temat wszystkiego i to jest oczywiście ważne, ale medycyna dotyczy pacjentów, a nie technologii – mówi @ drpeck jeden z 800 tysięcy użytkowników portalu Sermo, skupiającego lekarzy ze 150 krajów całego świata, na którym toczy się właśnie bardzo ożywiona dyskusja na temat EHR. Śledzę tę i inne dyskusje ponieważ od 2016 jestem Sermo community columnist czyli felietonistką społeczności Sermo.
Ryc. Alarm!
Lekarze amerykańscy coraz częściej nagrywają na dyktafony przebieg rozmowy z pacjentem, a jej treść jest przepisywana przez sekretarki medyczne. Dzięki temu nie tracą oni kontaktu wzrokowego z pacjentem.
Ciągle mam do czynienia z różnymi błędami systemu informatycznego i dużą część dnia spędzam na naprawianiu tych błędów – pisze jeden z uczestników dyskusji. Uważa on, że EHR jest jedną z najgorszych rzeczy, które przytrafiły się medycynie.
Nie spodziewałam się, że aż tak szybko nasz system ochrony zdrowia zbliży się do amerykańskiego …
Odwiedzając zinformatyzowane banki lub urzędy nie oczekujemy, że obsługująca nas osoba będzie patrzyła nam w oczy podczas załatwiania sprawy z którą się zgłosiliśmy. Gdy urzędnicy lub pracownicy banku patrzą w skupieniu na ekran mamy przekonanie, że starannie załatwiają to o co poprosiliśmy.
Z wizytą u lekarza jest inaczej, oczekujemy kontaktu wzrokowego. Mówiąc o naszym cierpieniu oczekujemy współodczuwania ze strony lekarza. Gdy mówimy o wysokości podatku do zapłacenia odczuwamy zupełnie inne emocje niż te które towarzyszą nam na przykład przy nasilonym stanie zapalnym hemoroidów. Niby tam ból i tu ból, ale jakże różna jest jego kategoria w obu przypadkach !
Przyglądając się dewastacji jakiej doznaje ochrona zdrowia chciałoby się za Janem Lechoniem zawołać: Citoyens! Uciekać! Krew pachnie w tej sali !!!
Nawiedzonym promotorom informatyzacji i internetyzacji wszystkiego w ochronie zdrowia zalecam, aby po najdłuższym i szczęśliwym życiu zastanowili się czy chcą aby ich zgon został stwierdzony przez internet/ czy raczej wybiorą tradycyjną wersję stwierdzenia zgonu przez lekarza.
@mimax2 /Krystyna Knypl, lekarz